ZNAJDŹ W PROGRAMIE

Tango urzekające

30/07/2011

 

Brudna barwa głosu, erudycja podszyta wspaniałym poczuciem humoru i niezwykle czarująco-szelmowski sposób bycia Daniela Melingo dostarczy nam cudownych, estetycznych przeżyć podczas dzisiejszego Koncertu Otwarcia. Artysta wraz z zespołem zaprezentuje nam nie tylko kwintesencję tanga, ale też jego jazzowe wariacje, sięgając także do innych gatunków muzyki. W tym wielobarwnym wykonaniu na jaw wychodzi prawdziwa natura  gatunku, przejawiająca się w zmienności,  przejmującej intensywność i niemożności przewidzenia. Mr. Melingo? Kim dokładnie jest nasz tajemniczy gość? Argentyński prominent wśród muzyków, multiinstrumentalista o elektryzującej osobowości, okrzyknięty przez międzynarodowa prasę latynoamerykańskim Tomem Waitsem. Obaj panowie podzielają  chropowaty typ barwy głosu, obaj są też wybitnymi personami mieszającymi w gatunkach, jednak Melingo idzie w inną stronę . Jedno jest pewne, podczas koncertów bawi się z publiką niczym Bobby McFerrin.

 

Jego muzyczna droga jest dość kręta. Z Narodowego Konserwatorium Muzycznego (na kierunku muzyka dawna), gdzie uczył się gry na gitarze i klarnecie przeszedł do Konserwatorium Miasta gdzie zdobywał wiedzę z dziedziny kompozycji i aranżacji, by następnie  w swych muzycznych poszukiwaniach odejść od akademickiego pojmowania sztuki. W 1979 roku podróż do Brazylii zetknęła Daniela Melingo z kluczowym dla brazylijskiej sceny artystą Miltonem Nascimento, razem wykonywali muzykę opartą na bossanovie. Po powrocie do Buenos Aires artysta związał się z grupą Los Abuelos de la Nada, w którym grał na saksofonie, klarnecie oraz gitarze.  Ale to nie wszystko, w 1981 roku wraz z Victorem Kesselmanem i Vivian Tellas (członkowie zespołu Baya Biscuit) stworzył spektakl „Publiczny osąd dr Moreau”. Kolejnym krokiem był zespół Los Twins. Jednak po jakimś czasie Melingo zdecydował się na wyjazd do Hiszpanii, gdzie założył zespół Lions In Love.

 

Już dziś wieczorem na zamku w Janowcu czeka nas hipnotyzujący koncert. Zostaniemy poprowadzeni przez nostalgię, sarkazm, namiętność, ale tez ciężkie do ubrania w słowa ciepło i romantyczną miłość, nasiąkającą wraz z kolejnymi dźwiękami dramatyzmem. Ta argentyńska podróż  doprowadzi nas w końcu do  muzycznego katharsis.

 

Weźmy za motto słowa Wiesława Myśliwskiego „W tangu o wszystkim się zapomina.” – i dajmy się ponieść mieszance emocji towarzyszącej muzyce, której niektórzy nadają miano całego ich życia.

 

Alma Asuai

fot. Tomasz Stokowski