ZNAJDŹ W PROGRAMIE

Wszyscy MOVIEmy

13/05/2011


To już druga edycja Festiwalu Filmów Klasycznych, organizowanego przez stację TCM. Sztuka narodowa, jaką jest dla Amerykanów kino, doczekała się w końcu ekskluzywnego festiwalu. Profil imprezy pokazuje, jak ważnym graczem jest ta stacja na rynku filmowym: pełni rolę strażnika tradycji, przypominając dawne dzieła sztuki kinematograficznej.


Pięć dni spędzonych w Hollywood – Los Angeles to wybuchowa mieszanka uniesień oraz spotkań z kiczem. Festiwal odbywał się przy głównej ulicy, Bulwarze Hollywood. Mijając kolejne złote gwiazdy, można było zaopatrzyć się w liczne pamiątki i gadżety – wszystkie jednak niskiej jakości, nie oddające magii miejsca. W trzech kinach filmy wyświetlane były na pięciu ekranach, a centrum wydarzeń mieściło się w Klubie TCM w Hotelu Roosevelt, jednym z najsłynniejszych hoteli amerykańskich. W 1929 roku po raz pierwszy ogłaszano tam werdykt Akademii Filmowej (trwało to 15 minut), a w hotelowym lustrze straszy podobno duch Marilyn Monroe.

 

Projekcje odbywały się w historycznych kinach. Zostały one wybudowane w latach 20., na fali prosperity amerykańskiego przemysłu filmowego i potrzeby stworzenia sal o wysokim standardzie; kosztownych i naśladujących eleganckie teatry. Przed gigantycznym ekranem Teatru Chińskiego może usiąść 1100 widzów, Teatr Egipski mieści ponad 600. Festiwal TCM, osadzony w historycznych miejscach, znanych z pocztówek i starych albumów, wskrzesza ideę oglądania klasycznych filmów na dużym ekranie (blisko 80 projekcji w trzy dni!), z setkami widzów, siedzących w jednym pomieszczeniu.

Oprócz wyboru unikalnych „miejsc akcji”, ekskluzywny charakter festiwalu przejawiał się również w znanej od czasów Gwiezdnych Wojen, czyli od ponad 30 lat, amerykańskiej gadżetomanii. Uznany grafik Michael Schwab zaprojektował oprawę wizualną wydarzenia: nakreślone wyraźnym konturem i wypełnione czernią sylwetki postaci filmowych, na tle jednolitego barwnie tła. Stały się one bazą dla niezliczonych wariacji: grafika Schwaba pojawiła się na festiwalowych chustkach, latarkach, magnesach na lodówkę, bidonach, torbach, kubkach, koszulkach, kolekcjonerskich pocztówkach, plakatach, specjalnie wystylizowanych kliszach filmowych etc. Można było kupić 4 rodzaje karnetów: najdroższe pozwalały na przejście po czerwonym dywanie, w drodze na otwierającą festiwal projekcję odrestaurowanej wersji Amerykanina w Paryżu i uczestnictwo w elitarnych imprezach, wieńczących poszczególne dni.

Organizacja Festiwalu Filmów Klasycznych była znakomita i właściwie niezauważalna. Filmy rozpoczynały się o ściśle wyznaczonych godzinach. Grafik zakładał jednoczesne projekcje kilku filmów oraz panele dyskusyjne z udziałem zaproszonych gości. Brett Ratner, twórca trylogii Godziny szczytu mówił o sztuce sequelu, a Debbie Reynolds, pamiętna odtwórczyni głównej roli żeńskiej w Deszczowej piosence, odbyła długą rozmowę z fanami i wspominała dawne lata pracy w Hollywood. W ramach festiwalu odbyła się ceremonia odsłonięcia odlewu stóp Petera O’Toole’a, a Kirk Dogulas uczestniczył w cyfrowej projekcji Spartakusa Kubricka oraz w rozmowie po filmie.

Potężne archiwa TCM i instytutów filmowych zostały przeczesane w poszukiwaniu perełek. Na blisko sto filmów, również krótkometrażowych, jedynie 6 pochodziło z okresu po roku 1969, a więc po upadku klasycznego Hollywood. Najstarszymi, z roku 1922, były animowane, czarno-białe bajki Disneya, powstałe przed jego przybyciem do Fabryki Snów. Znakomitą większość dzieł stanowiły filmy fabularne nakręcone w latach 1930-1965.

Na jednym z pokazów zaprezentowano film 7 przygoda Sindbada Żeglarza (1958), wpisany niedawno do National Film Registry – instytucji, która gromadzi dobra kulturowe, budujące tożsamość Stanów Zjednoczonych. Ta baśń w technikolorze, wskrzeszająca gatunek arabskiego fantasy, jest popisem kunsztu Raya Harryhausena i Bernarda Herrmanna. Drugi z wymienionych to legendarny kompozytor muzyki filmowej, któremu poświęcona została specjalna sekcja festiwalu: twórca muzyki do najlepszych filmów Hitchcocka, do Taksówkarza Martina Scorsese, piszący muzykę o indywidualnym charakterze, która wyróżnia się na tle jednolitej, taśmowej produkcji hollywoodzkiej. Rozbudowana dramatycznie ścieżka Herrmanna współgra z wizjonerstwem Harryhausena: twórcy efektów specjalnych, jednego z patronów Nowego Hollywood. Animacja poklatkowa cyklopów i przede wszystkim – słynnej walki Sindbada ze szkieletem – do dziś robi wielkie wrażenie. Nic dziwnego, że wywołała wypieki na twarzy młodego Spielberga.

Najbardziej wartościową, wydała się sekcja „Discoveries” / „Odkrycia”. Były to propozycje filmów, które według organizatorów nie spotkały się dotąd z należytym uznaniem widzów. Design for Living z tej grupy, to doskonała komedia Ernsta Lubitscha z wczesnego okresu jego twórczości dźwiękowej. Odważna obyczajowo historia ménage à trois do dziś ujmuje pełną wdzięku reżyserią, wyrazistymi kreacjami aktorskimi (Gary Cooper) i dialogami w klimacie screwball comedy (ich autorem jest scenarzysta Pół żartem, pół serio Ben Hecht).

Muszę przyznać, że jakość projekcji stanowiła największą zaletę festiwalu. W Hollywood miałem szczęście obejrzeć największe arcydzieło kina, jakim jest Obywatel Kane Orsona Wellesa. Cyfrową premierę odrestaurowanej wersji – z racji braku lepszego określenia – nazwę mind-blowing. Duży ekran rozwiewa wszelkie wątpliwości: ten film nie zestarzał się ani trochę. Podczas projekcji widz nie musi wcale przymykać oka na naiwności fabuły czy realizacji. Uderza rozmach wizji, świeżość środków filmowych i absolutna perfekcja każdego kadru.

Na tym festiwalu nie usłyszy się trzeszczącej taśmy, ani nie zobaczy zaśnieżonych ujęć. Amerykanie przeznaczają potężne pieniądze na ratowanie dziedzictwa filmowego. W Polsce prace rekonstrukcyjne nadal nie stanowią kwestii priorytetowej. Film Foundation, kierowana przez takie tuzy jak Scorsese, Coppola i Eastwood, dba o to, aby magia filmów nigdy nie zblakła. Instytucja odrestaurowała już kilkaset tytułów. Oprócz niej, działa wiele innych organizacji, zajmujących się odnawianiem ruchomych obrazów. Podobnie jak rok temu, na drugiej edycji imprezy pokazano mnóstwo klasycznych filmów w najwyższej jakości obrazu. Na premierze odrestaurowanej Kto się boi Virginii Woolf (1966) pojawił się autor zdjęć, dwukrotny laureat Oscara, Haskell Wexler i filmował całe wydarzenie… telefonem komórkowym.

Na koniec, pragnę wspomnieć o jedynych projekcjach pełnometrażowych filmów z lat 20. TCM wybrało dwa arcydzieła późnego kina niemego. The Merry Widow Ericha von Stroheima korzysta z libretta Wesołej wdówki, aby stworzyć historię miłosną o dużej sile emocjonalnego oddziaływania. Umiejscowiona jest ona w fikcyjnym państwie, przypominającym schyłkowe Cesarstwo Austro-Węgierskie. Holenderska kompozytorka Maud Nelissen, specjalizująca się w tworzeniu muzyki do niemych filmów, wykonała wspaniałą pracę. Łącząc motywy z operetki Lehara z autorskim materiałem, zerwała ze schematami muzycznej ilustracji kina niemego. Od motywów przewodnich dużo ważniejsza była barwa poszczególnych instrumentów. Ścisła ilustracyjność zastąpiona została dyskretną grą z ciszą, wygrywaną przez orkiestrę kameralną z rozszerzoną obsadą instrumentów perkusyjnych.

W inną poetykę przeniosła widzów Vince Giordano & Nighthawks Orchestra. Giordano jest muzykiem i archiwistą, gromadzącym materiały o muzyce jazzowej i popularnej lat 20. i 30., grywającym regularnie w nowojorskich klubach. Skompilował on oprawę muzyczną do The Cameraman / Człowiek, który kręci Bustera Keatona – najlepszego filmu festiwalu, jaki udało mi się zobaczyć. To opowieść o początkującym reporterze filmowym z Nowego Jorku, która na dużym ekranie wywiera wielkie wrażenie mnogością gagów i doskonałością technicznych trików. Pod dyrekcją Giordano, orkiestra dęta, której towarzyszą perkusja, solowe skrzypce i bas, wykreowała niepowtarzalną atmosferę epoki jazzu.

Pobyt w Los Angeles dał możliwość zrewidowania mitu „Chinatown” Polańskiego. Jak dziś ma się Miasto Aniołów? Chińska dzielnica jest schludna, słoneczna i sielska, serwują tam tanie i znakomite jedzenie. L.A. River, do której schodził Jack Nicholson, aby rozwiązać zagadkę, jest o tej porze równie sucha i nieobecna.

 

Sebastian Smoliński
TCM Classic Film Festival 2011: Hollywood, 28 kwietnia–1 maja

www.tcm.com/festival